top of page
Helena Wyrzykowsa, poetka

Wiersze poetki Heleny Wyrzykowskiej 

do wyboru Uczestników II Edycji Konkursu Recytatorskiego Lokomotywa - Stacja Northampton

"DYNIA"


Rośnie w ogrodzie ogromna dynia.
Obok niej, młodsza siostra cukinia.
Dalej pomidor, wczoraj zielony,
Pewnie z zazdrości stał się czerwony.


Ogórek także dyni zazdrości.
Przestań już rosnąć krzyczy ze złości.
Nawet kabaczek spod płotu zerka,
Cichutko wzdycha, ach, jaka wielka.


Deszcz dynie kąpie, zwilża, podlewa,
A nocą słowik pięknie jej śpiewa.
Słonko wysyła promienie złote,
Ażeby rosnąć miała ochotę.


Rośnij złociutka, rośnij kochana,
Szepcze do dyni babcia od rana.
Musisz być dużą, pomarańczową,
Bo bardzo lubię zupę dyniową.

"BIEDRONECZKA"


Otwórz oczka biedroneczko,
prosi wschodzące słoneczko.
Duszkiem spijam srebrną rosę,
wiedząc, że masz nóżki bose.


Jak za długo będziesz spała,
to nie będziesz kropek miała.
Dobrze wiesz, że biedroneczki
muszą mieć czarne kropeczki.


Obudziła się biedronka
i spojrzała w stronę słonka.
Jeszcze trochę niewyspana,
więc okropnie nadąsana.


Pachną w ogrodzie jaśminy,
nie zważając na jej miny.
W obłokach śpiewa skowronek,
zachwalając piękny dzionek.


Szelestem skrzydeł motylki,
nie marnując ani chwilki,
cichuteńko koncert grają,
barwne skrzydła rozkładają.


Uśmiechnij się biedroneczko,
woła złociste słoneczko.
Patrząc na twą minę z góry,
pragnę schować się za chmury.


Spójrz jak pięknie tańczą ważki,
stroją żarty i igraszki.
Zielone pasikoniki
przeróżne robią wybryki.


Biedronka się zawstydziła,
chętnie by się pobawiła.
Pomyślała, wiem co zrobię
do przedszkola pójdę sobie.


Nauczę się tańczyć, śpiewać
zamiast ciągle z nudów ziewać.
Radośnie się uśmiechnęła
do przedszkola pofrunęła

"CHOMIK"


Moja siostra Dominika
Kupiła sobie chomika.
Jak wróbel taki mały
I do tego czarno biały.


Nie zna nut, ni kaligrafii
Ćwierkać także nie potrafi.
Nie potrafi nawet fruwać,
Lecz marchew potrafi wsuwać.


Ale z niego jest nieuczek,
Nauczę go kilka sztuczek,
Tańczyć, śpiewać i rysować
I jak się przed Mruczkiem schować.


Nasz kot Mruczek czarno-bury
Ostrzy na niego pazury.
Teraz zasnął na kanapie,
Pewnie śni, że już go łapie.


Na punkcie tego chomika
Dominika ma już bzika,
Wciąż go głaska, coś mu szepcze,
Tylko mnie przytulić nie chce.

Ilustracj do wiersza "Dynia", Diana Borowska

"MRÓWECZKA"


W niedzielę tuż po obiedzie
leśna mróweczka mała,
nie mówiąc nikomu ani słowa
na spacer się wybrała.


Zwiedziła leśną polanę,
wstąpiła nawet nad rzeczkę,
gdy rozbolały ją nóżki,
chciała zakończyć wycieczkę.


Rozgląda się dookoła
raz w jedną, raz w drugą stronę,
lecz nie wie którędy do domu,
więc oczka od płaczu czerwone.


Sroka kraczącą na sośnie
z małej mróweczki szydziła,
skrzeczała, że niedorajda,
bo w własnym lesie zbłądziła.


Słysząc to zając zapytał,
co robisz maleńka w tej głuszy?
Mogę cię zawieźć do mamy
tylko wejdź na moje uszy.


Godzina minęła cała
nim się mrówka na uszy wdrapała.
Wygodnie na uszach siedzi
i w drogę do domu śledzi.


Podróż trwała dwie chwilki.
Po drodze spotkali trzy wilki,
Powiedziały jej, jesteś już blisko
tuż za rogiem jest twoje mrowisko.


Przy mrowisku mama czekała,
zajączkowi podziękowała.
Ucieszna i bardzo miła
na sok z malin go zaprosiła.


Każda bajka morał mieć powinna,

więc ta nie może być inna.
Posłuchajcie kochane dzieciaki
ta bajeczka morał ma taki.


Chociaż wszystko dobrze się skończyło
to mogło być jednak niemiło,
lecz już wiecie, że nawet prostą drogą
dzieci same spacerować nie mogą.

"MAŁY KICIUŚ"


Mały kotek znudzony długim spaniem,
Zmęczony także fotela drapaniem,
Postanowił zjeść śniadanie w komorze
I do obiadu bawić się na dworze.


Nagle rozpacz, zamknięta komora,
Pewnie dziadek zamknął ją z wieczora,
A on chciał zjeść plaster szyneczki
I mleczka napić się z miseczki.


Pod drzwiami spiżarni, miauczy jak szalony,
Głodny i na dziadka strasznie obrażony.
Mały brzuszek bardzo głośno burczy z głodu.
Nie pobiegnie przecież na czczo do ogrodu.


Rozgniewany i smutny, niezadowolony
Trochę zaskoczony, troszeczkę zdziwiony.
Na dół opuścił swój ogonek mały,
Wszystkie cztery łapki nagle mu zdrętwiały.


Po chwili Jacek przyszedł na śniadanie,
Widząc Kiciusia zadał mu pytanie.
"Czemuś taki smutny, mój mały Kiciusiu?"
Jestem bardzo głodny kochany Jacusiu.


Jacek szybciutko spiżarnię otworzył.
Pyszne śniadanko do miseczki włożył.
Kiciuś z ochotą zjadł plaster szyneczki,
A potem mleczka napił się z miseczki.

Pyszne śniadanko, zjadłem je ze smakiem,
Jesteś drogi Jacku wzorowym chłopakiem.
Potem dodał oblizując resztki mleka,
Masz serduszko dobrego człowieka.

"NASZA PANI"


Nasza Pani już od rana,
Wita dzieci roześmiana.
Nawet gdy leje na dworze
W bardzo świetnym jest humorze.


Pokaże gdzie plecak schować,
Jak buciki rozsznurować.
Nasza Pani wszystko wie,
Bez niej smutno jest i źle.


Cały czas się z nami bawi
I w kłopotach nie zostawi.
Gdy nam smutno to pocieszy,
Bo donikąd się nie śpieszy.


Pisać i czytać potrafi,
Zna się też na geografii.
Rozpoznaje w parku drzewa
I wie jak ptaszek śpiewa.


Wie gdzie zachód, a gdzie wschód,
Skąd się bierze słodki miód.
Wie gdzie Kraków, gdzie Kruszwica
I do czego jest pszenica.


Myślę, że na całym świecie
Drugiej takiej nie znajdziecie,
Więc powiedzcie mi kochani
Jak nie kochać Naszej Pani.

Ilustracja do wiersza "Nasza Pani", Diana Borowska

"OWOCOWE PRZECHWAŁKI"

Chwaliła się głośno gruszka,
„Jestem słodsza od jabłuszka,
Kształt mam bardzo oryginalny,
Kolor także niebanalny”.


Jabłko słysząc gruszki mowę,
Krzyknęło, „Ja jestem zdrowe,
Od jabłka nie boli brzuszek
I czerwieńsze jest od gruszek”.


Wiśnia przechwałki słyszała,
Natychmiast się odezwała.
„Jestem bardzo zaskoczona,
Ja jestem bardziej czerwona”.


„Doceńcie urodę moją
Wiśnią ludzie torty stroją.
Sok mam smaczny oraz zdrowy,
Wprost na deser budyniowy”.


Śliwka się nie przechwalała,
Tylko z żalem zapytała,
„Czy nie przyszło wam do głowy,
Że najlepszy dżem śliwkowy?”.


„Powidła też wyśmienite
I kompoty znakomite,
Choć mam kolor granatowy,
Dzieci lubią sok śliwkowy”.


Milczały czarne porzeczki
W obawie kłótni lub sprzeczki.
Przez przechwałki owocowe,
Przemilczały, że są zdrowe.

Ilustacja do wiersza "Mały kiciuś", Diana Borowska

"MISIO"


Powiedziała mi moja koleżanka Krysia,
Że idąc górskim szlakiem, zobaczyła misia.
Był ciemno brązowy, oparł się o dęby,
Pewnie się uśmiechał, bo wyszczerzył zęby.


Bardzo odważną Krysia zawsze była,
To jednak pobladła, gdy go zobaczyła.
Ze strachu zadrżały jej ręce i nogi,
Bo miś wydawał jej się bardzo srogi.


Przez chwilę myślała, że wpadła w pułapkę,
Lecz niedźwiedź wyciągnął do niej swoją łapkę.
"Ale jesteś wielki", cicho wyszeptała
I bardzo niepewnie rękę mu podała.


W drugiej dłoni trzymała miodową kanapkę,
Toteż misio na nią miał ogromną chrapkę.
Chociaż bardzo głodna mija Krysia była,
To jednak kanapkę w łapę mu włożyła.


Uciekając z kanapką do leśnej dąbrowy,
Wyglądał nasz misio jakby był pluszowy.
Był to jednak niedźwiedź najprawdziwszy w świecie,
Bo pluszowy nie biega, przecież o tym wiecie.


Kochane dzieciaki, powiem wam w sekrecie,
Że różne niedźwiadki żyją na tym świecie.
Jeden jest łagodny, inny bardzo srogi,
Więc proszę was bardzo schodźcie misiom z drogi.

"KRZYŚ"


Mały Krzyś pojechał nad morze,
Powrócił w bardzo złym humorze.
Jego mama była trochę zdziwiona,
Zachowaniem Krzysia zaskoczona.


Powiedz mój mały, co tam się stało?
Dlaczego ci się nie podobało?
Krzyś milczał prawie przez kwadrans cały
Potem powiedział - nie jestem mały.


Właściwie chodzi mi tylko o to,
Że musiałem chodzić po plaży piechotą
Woda w morzu była bardzo słona i zimna,
Myślę, że na mój przyjazd podgrzana być powinna.


Morskie fale nieposłuszne i głupie,
Zmoczyły mnie nawet, jak stałem na słupie.
Do tego jeszcze wciąż mocno szumiały,
Od tego szumu uszy mnie bolały.


Mama delikatnie Krzysia pogłaskała,
Po chwili namysłu tak mu powiedziała.
Cytryny są żółte, maliny czerwone,
Morze mój kochany jest zimne i słone.


Nikt na świecie nie powstrzyma szumu fal,
Więc wyrzuć z serca niepotrzebny żal.
Krzyś uśmiechnął się do mamy bardzo miło,
Uznajmy mamo, że rozmowy nie było.

Ilustracja do wiersza "Krzyś", Diana Borowska

"NIEGRZECZNY JAŚ"

Do tramwaju Janek wpada

i na wolne miejsce siada,
A tuż za nim pomaleńku,

starszy pan z laseczką w ręku.

 

Jaś udał, że go nie widzi

i w ogóle się nie wstydzi.
Bardzo straszny tok w wagonie,

on wciąż siedzi, jak na tronie.

 

Tramwaj ruszył pan się chwieje,

Janek się pod nosem śmieje,
Lecz miejsca nie ustępuje,

przez szybę coś obserwuje.

 

Obok pani, bardzo miła,

grzecznie Jasia poprosiła,
Ustąp miejsca chłopcze drogi,

popatrz pan ma chore nogi.

 

Janek na to, bez urazy,

ja podziwiam krajobrazy,
Skwerki, parki i ulice,

place oraz kamienice.

Jadę w piłkę nożną grać,

więc nie mogę teraz stać,
 

Po drugie mam chorą nogę,

ustąpić miejsca nie mogę.

Tramwaj stanął na przystanku, "

Miłego Dnia, Drogi Janku"
 

Chciałem tylko ci powiedzieć,

że nie zawsze można siedzieć.

Zmień swój sposób zachowania,

bo nie wyglądasz na drania.
Wiem, że masz dobre serduszko,

mowiąc to dał mu jabłuszko.

bottom of page